Kategorie
A co u nas?

081 Najnowsze wydarzenia z naszego życia i moje przemyślenia

Długo już tu nie pisałam. Częściowo dlatego, że miałam trochę problemów z eltenem.
Ale zacznę od początku. Już jakiś czas temu miałam możliwość skorzystania z masażu limfatycznego. Rehabilitantka przyjeżdżała do mnie i po tych masażach było lepiej. Ale, niestety rehabilitację przerwała pandemia koronawirusa.
My na szczęście nie chorujemy, ale nie ukrywam, że jest to przygnębiające. Poza tym martwię się o to czy w ogóle będzie możliwy kontakt z urzędem pracy, bo Mikołaj miał umówione spotkanie, bo nadal poszukuje pracy.
Tak więc teraz siedzimy w domu. Mikołaj tylko czasem idzie do sklepu, bo możliwość zamawiania online zakupów też jest ograniczona. W Tesco, gdzie zawsze robiliśmy zakupy przez internet, terminy są bardzo długie. Trzeba zamawiać z trzytygodniowym wyprzedzeniem.
A ostatnio jak grom z jasnego nieba uderzyła mnie wiadomość, że zmarła Agnieszka Krawcow, która przecież była tu również na eltenie.
Znałyśmy się praktycznie od przedszkola. Później też razem byłyśmy w jednej grupie w internacie w Laskach. I ona była młodsza ode mnie.
Wiedziała że chorowała. Ale przecież jeszcze niedawno przed śmiercią z nią rozmawiałam… Dlatego trudno mi jeszcze u wierzyć, że ona już odeszła do Pana…
I to było przed epidemią.
No cóż, trzeba być przygotowanym na wszystko…
Nie wiem czemu mam takie wrażenie, czy przeczucie, że to dopiero początek, że mogą być jeszcze ciężkie chwile przed nami…
I chyba tylko wiara w Boga daje nadzieję w tych ciężkich czasach. Czasem poczucie lęku przeważa. Bo boję się przyszłości, boję się tego, co będzie ze mną, moimi przyjaciółmi, czy znajomymi…
A może ten czas jest nam dany po to, by się zastanowić nad tym jakie było nasze życie, jaki był nasz stosunek do Boga. Czy w tym zaganianym życiu poświęciliśmy trochę czasu dla innych?
I myślę również, że ten czas uczy nas pokory. Tak, bo wymyślamy nowe technologię badamy za pomocą skomplikowanych urządzeń inne planety, szukamy „drugiej ziemi” nowej cywilizacji…
A teraz nagle dostrzegamy, jak jesteśmy mali i bezbronni w obliczu pandemii czy innych katastrof. Więc pozostaje tylko schylić głowę w pokorze i przyznać się przed sobą samym i przed Bogiem, że jesteśmy mali, i że jeśli wyrzucimy Boga z naszego życia to sami z siebie nic nie możemy zrobić.

Kategorie
A co u nas?

080 święta i nowy rok. Jaki on będzie?

Jak pisałam poprzednio, mieliśmy podwójną okazję do świętowania. Bo na pasterce, Mikołaj przyjął pierwszy raz komunię świętą.
Okazało sięże narazie bierzmowania nie będzie, bo jakieś były problemy z dostarczeniem dokumentów.
Ale i tak było pięknie. Mikołaj dostał ikonę jako prezent komunijny, a oboje dostaliśmy bardzo ładne nowe ubrania, właśnie były kupione na tę uroczystość.
Zrobił nam też niespodziankę jeden ze świadków chrztu męża i też przyjechał na mszę razem ze swoim znajomym z Syrii. A więc sobie pogadali razem z mężem.
Pasterka zaczęła się u nas wcześniej, bo około 10:00. Siostry zaplanowały taką wczesną porę, bo prowadzą dom pomocy społecznej i jest tam dużo osób chorych leżących. I dla nich by było ciężko tyle czekać. Pasterka nie była długa, więc siostry przygotowały jeszcze kawę, ciastka. I wtedy Mikołaj dostał od sióstr jako prezent komunijny ikonę
Czas zszedł na rozmowach, śpiewaniu i ogólnej radości. Ani się spostrzegliśmy jak na zegarze była już pierwsza w nocy. W końcu poszliśmy do naszego pokoju, bo dostaliśmy zaproszenie nie tylko na wigilię, ale i na całe święta. Ale o spaniu nie było mowy. Dzieliliśmy się wrażeniami. Mikołaj to bardzo przeżył. A teraz, jeśli nic poważnego nie stoi na przeszkodzie, to codziennie chodzi na mszę o 7:00 rano.
Nowy rok spędziliśmy już w domu, już bez żadnych niesspodziewanych wypadków.
Piszę o tych niespodziewanych wypadkach, bo 23 grudnia sąsiedzi zrobili karczemną awanturę i cały dom ich słyszał. Były jakieś bijatyki, słyszałam upadające talerze czy szklanki, niecenzuralne słowa, walenie w drzwi. Aż skończyło
A teraz po nowym roku będzie Boże Narodzenie w kośsię tym, że przyjechała policja i faceta zabrali. Ale noc mieliśmy nieprzespaną.
I tak kończąc ten bożonarodzeniowy i noworoczny wpisżyczę wam by ten nowy rok był dla Was jak najlepszy, by było w nim jak najmniej, kłopotów i problemów.. I niech ta Boża Dziecina błogosławi was wszystkich. To są życzenia nie tylko dla tych którzy czytają ten mój blog, ale dla wszystkich eltenowiczów. Pozdrawiam was wszystkich gorąco i serdecznie.

Kategorie
A co u nas? wspomnienia

079 Zdarzenie z mojego życia którego chyba nigdy nie zapomnę.

Przeglądając blogi natrafiłam na wpis Zuzler na temat wszystkich świętych, choć nie tylko. I właśnie ten wpis przypomniał? nie, odkrył na nowo, bo jego nigdy nie zapomnę jedno wydarzenie a raczej doświadczenie z mojego życia.
Gdy jeszcze chodziłam do szkoły w czasie wakacji wyjechałam na oazę. To był obóz połączony z codzienną modlitwą. A organizowała to chyba parafia z Łodzi. Mieszkaliśmy na terenie plebani w Będkowie to jest w wojewudztwie łudzkim. Proboszczem był tam wtedy ks. Bator. Takie było jego nazwisko. A jak się nazywa dowiedziałam się później. . I któregoś dnia, to było w czasie rekreacji to jest wieczoru na którym były małe przedstawienia, które przygotowywaliśmy, ten ksiądz zaczął ze mną rozmawiać. Powiedział mi wtedy że bardzo chciałby zobaczyć się ze mną na drugi rok, gdy znów będzie organizowana oaza. I dodał wtedy, że nie wie czy potem jeszcze uda się nam spotkać.
I to było tyyle. Ja również chciałam się z nim zobaczyć, porozmawiać. Bo był człowiekiem (tak ja to wtedy odebrałam) bardzo otwarty na innych, i potrafiący rozmawiać z ludźmi.
Minął rok. Oaza również była organizowana w tym samym miejscu. Tylko ja nie mogłam jechać, bo mama miała jakieś inne plany. Zaczęłam więc prosić, bym mogła pojechać, że bardzo chciałabym się spotkać z jednym księdzem, proboszczem tej parafi. A mama mówi że zobaczysz się z nim w następnym roku. I nie wiedzieć czemu ja powiedziałam wtedyP A jeśli go nie zobaczę? Na co mama stwierdziła krótko "Głupi a jesteś jak go nie zobaczysz, przecież nie jedzie za granicę. I rozmowa była skończona. Nie pocieszyło mnie to. Ale już nic nie mogłam zrobić. W pokoju rozzpłakałam się. na szczęście nikt tgo nie widział.
Parę miesięcy później przyjeżdża inny ksiądz, którego znałam. I pyta. Jak tam plany na wakacje. Chcesz jechać na oazę? i ja odpowiadam że tak. że bardzo się chcę zobaczyć z księdzem z Będkowa. A ksiądz Andrzej na to: "To nie wiesz, że on zmarł? Podobno cały czas pytał o Ciebie.
Zamurowało mnie. Za jakiś czas pojechaliśmy z ks. Andrzejem do rodziców ks. Batora.
Jak oni się ucieszyli, że przyjechałam. Mówili, że ks. Bator chorował na raka, że pytał o mnie, że oni mnie szukali, bo myśleli, że ja również przyjadę. Potem pojechaliśmy na cmentarz. I po modlitwie odmówionej razem mama księdza Batora mówi "widzisz Iwonka dopiero teraz przyjechała?że ona bardzo chciała cię zobaczyć. Tej modlitwy i tej rozmowy nigdy nie zapomnę. Jego mama mówiła tak jak by tu był. I w sercu mielliśmy nadzieję, że on to znaczy ks. Bator słyszy wszystko, że nas rozumie, i tą modlitwę, za niego, za jego duszę i tą naszą rozmowę połączoną z tą modlitwą
Ale, co najważniejsze, że on tam, w niebie, modli się do Boga za nas.
I wtedy chyba po raz pierwszy uświadomiłam sobie, co oznaczają słowa "świętych obcowanie", które przecież nie raz mówimy w czasie mszy świętej.

Kategorie
A co u nas?

078 Szykuje się nam podwójna uroczystość

Piszę ten wpis, bo chcę się podzielić z wami radosną nowiną.Mikołaj wkrótce przystąpi do pierwszej komunii i do sakramentu bierzmowania.
Cała uroczystość będzie u sióstr, u których krótki czas mieszkaliśmy, zanim wynajęliśmy mieszkanie. Mikołaj został wpisany do księgi parafialnej w naszej parafii. Siostry rozmawiały z biskupem, który zgodził się na to by przyjęcie komuni i udzielenie sakramentu bierzmowania odbyło się nie w naszej parafii, ale u sióstr w kaplicy.
Jest to więc podwójna uroczystość. Ale przedtem pierwsza spowiedź. Mąż bardzo to przeżywa. Czekamy tylko, by siostry podały dokładny termin.
Oprócz tego Mikołaj dostał nowe ubranie na tą uroczystość.
szczerze mówiąc i dla mnie jest to wielkie przeżycie, świadome i takie, które napewno głęboko zapada w serce.
Pozostaje tylko modlitwa i wdzięczność Bogu Za to, że nam pomagał i nadal pomaga.
Bo – jak mówi się na Ukrainie – bez Boha ni do poroha.

Kategorie
A co u nas?

077 Przemyślenia

Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś może być tak obłudny, że może tak oszukiwać… Do tej pory jestem w szoku.
Kto pamiętajak pisałam o tej delegacji egipskiej a szczególnie o jej szefie. Pisałam o tym, jak chciał za nas płacić i jak niby to był zadowolony… Bo tak wtedy to odebraliśmy. Ale zaczęło się od drobnego incydentu już wtedy w niedzielę. Gdy próbowałam go uczyć nazwy ulicy. I on ją powtarzał. Ale nieznacznie się śmiał. mąż sobie przypomniał później totą jego minę potem na spotkaniu z firmą mówił, że był zadowolony, że podpisali dobry kontrakt. Nie było tylko szefa mojego męża, bo jego żona rodziła i musiał być przy niej.
Facet myślał że szef męża będzie i na tym spotkaniu. Ale gdy zauważył, że go nie ma zaczął po arabsku obrażać muwić bardzo brzydkie słowa. Natomiast po angielsku wszystko ok, wszystko w porządku wszystko ok.

Jeden z pracowników zauważył, że coś jest nie tak. Mąż powiedział że po arabsku mówi co innego a po angielsku co innego.
W pociągu mąż dał mu miejsce, bo jechali drugą klasą i wtedy wyszło na jaw, że on szukał jakiejś kobiety, która by za niego wyszła, żeby on mógł być w Polsce i chodziło mu o to, by zwolnili mojego męża a on by poszedł na jego miejsce.
Nie chciał nam oddać naszego numeru telefonu, który mu mąż pożyczył tylko na czas pobytu w Polsce. Dopiero jak go zablokowałam to zostawił w rcepcji do odbioru.
A po powrocie zaczął pisać że mąż jest oszustem i w ogóle zaczął wysyłać mężowi obraźliwe maile. Mąż go zablokował. Tylko napisał, że jeśli ma sprawę to niech pisze oficjalny e-mail.
Oficjalny mail napisał ale specjalnie przekręcając imię.
Dzisiaj mąż rozmawiał z szefem i się okazało, że on i szefa obrażał, pisząc że jego żona poszła na dyskotekę a on nie przyszedł, że dziecko to nie powód, by non nie przychodził do pracy.
A okazało się że jego córeczka zmarła… Nie wiemy czy urodziła się martwa.
Efekt jest taki, że szef powiedział, że wierzy we wszystko co mój mąż mówił…
że on nigdy by nie przypuszczał że można się tak zachowywać…
Ale przyjeżdża delegacja z następnej firmy.
W przeciwieństwie do tamtego nie wychwalali się co to oni nie mogą jaką to mają pozycję. Szef tej firmy, powiedział tylko, że im zależy na współpracy i że jak wrócą z Ukrainy, bo tam też mają partnerów to się skontaktują z nami.
A więc zobaczymy…
Szef dodał że jeśli chodzi o doktora Mahdiego to nie przypuszcza, żeby on coś sprzedał. Stwierdził, że ten Mahdi nie ma żadnego doświadczenia w sprzedaży generatorów bo szef dał mu cenę producenta.
W każdym razie chyba nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Kategorie
A co u nas?

075 Nietypowy wpis jak na mój blog, bo o eltenie

Kto czyta mój blog to może się zdziwić, że wpis o eltenie i to jeszcze o problemie z nim związanym umieszczam tu na moim blogu.
Ale powód jest prosty. Nie działa mi alt. Dlatego nie mogę na forum utworzyć nowego tematu Nie mogę wysłać nowej wiadomości jeśli jestem w wiadomościach, bo nie mogę pracować z altem. Gdy go naciskam nie ma żadnej reakcji.
Więc jeśli chcę wejść do menu to naciskam shift+f2 i strzałkami w lewo lub w prawo czy w górę w duł odszukuję pozycję w meni,
Próbowałam usunąć eltena i instalowałam od początku, tak że nawet musiałam akceptować warunki umowy i nic nie pomogło. próbowałam reinstalować, bez zmiany. Wciskałam dwókrotnie alt, jak mi poradził nuno69 – i nic.
Więc już nie wiem naprawdę co mam robić. przedtem nigdy nie miałam takiego problemu. I taką sytuację mam dopiero pierwszy raz. I oby nie więcej.
I tak powoli kończąc ten wpis życzę wszystkim słodkich snów i miłego jutrzejszego dnia.
Jutro idę do lekarza, bo złapało mnie jakieś chorubsko. Ale będzie też mam nadzieję miły akcent, bo zostaliśmy zaproszeni na obiad.

Kategorie
A co u nas?

072 Przemiłe spotkanie i oczekiwanie na delegację

Jak wspomniałam w poprzednim wpisie Odwiedzili nas Siciliano czyli Roberto i Zuzler czyli Zuzia. Przede wszystkim po raz pierwszy mogliśmy się zobaczyć tak naprawdę w realu. Z Roberto mieliśmy kontakt wcześniej na eltenie, może też dlatego, że mamy wspólne zainteresowania językami słowiańskimi. Zuzler poznałam i widziałam po raz pierwszy. . I to spotkanie dało nam wiele radości siedzieliśmy jedząc dwie wielkie pizze, i gadało się na różne tematy. Aż na koniec przyszła mnie i Zuzler do głowy myśl, by się nagrać i żeby wszyscy zgadywali kto się spotkał. Trochę to nie wyszło, bo Mikołaj powiedział moje imię, i już wszystko chyba było jasne. Ale i tak przynajmniej ktoś mógł napisać w komentarzach kiedy się zorientowali.
Zuzia żartując, nazwała mikołaja "pan Iwkanowy". A mężowi tak się spodobało to nazwanie pan Iwkanowy, że później prosił mnie zakładając swoje konto na eltenie by to był jego nick. No i tak teraz mamy nowego użytkownika w eltenie o nicku iwkanowy. A mąż śmiejąc się dodał, że jest dumny z tego nicku.
I tak nam czas przeleciał aż chyba do jedenastej w nocy. Szkoda nam się było rozstawać, ale mamy nadzieję, że nie będzie to ostatnia wizyta. A nasz dom jest zawsze dla nich otwarty.
Zapomniałam też dodać, że była i druga przyczyna naszego świętowania. Mikołajowi przedłużono umowę do końca roku. A później ma być na czas nieokreślony.
Mam nadzieję że przedłużą tę umowę
Będę się dopiero naprawdę cieszyć, jak wszystko będzie tak, jak obiecali.
na czas nieokreślony po nowym Roku.
A teraz u Mikołaja w pracy oczekuje się na przyjazd delegacji z Egiptu. Firma, w której Mikołaj pracuje, szuka tam partnerów, by mogli sprzedawać tam generatory.
Nie będę więcej pisać bo to skomplikowana sprawa, a ja nie znam się na tych generatorach.
W każdym razie Mikołaj jedzie do Warszawy na lotnisko razem z inną osobą z tej firmy. Prawdopodobnie w Poznaniu będą pewnie około pierwszej w nocy.
W czasie wolnym chcą zwiedzać Poznań i potem pewnie polskę. A konkretnie interesują ich gospodarstwa agroturystyczne.
Ale zorganizowanie im pobytu w Poznaniu i to tak by byli zadowoleni nie jest takie proste. Bo gdybyśmy chcieli popłynąć statkiem, to już nie możemy, bo tylko są rejsy w czasie wakacji. By zobaczyć najbliższe gospodarstwo agroturystyczne i szczegółowo je obejrzeć też nie jest łatwe, bo w niedzielę jpołączenia są kiepskie, a i nocleg byłby jeszcze droższy jak w hotelu
nie wiem jak to z nimi będzie. To są biznesmeni którzy jak na Egipt są bogaci, mają pieniądze, więc chcą spędzić miło czas i jak najwięcej zobaczyć
Trzymajcie kciuki byśmy to jakoś przetrwali.

Kategorie
A co u nas?

071 Jesteśmmy uratowani

Tytuł mówi wszystko, bo Mikołaj zostaje w pracy. Po różnych komplikacjach, po ponownym pwysyłaniu zaproszeń – delegacja z Egiptu przyjeżdża. A dzisiaj wreszcie przyszła umowa. Jest to pierwsza umowa tylko na dwa miesiące, a od przyszłego roku będzie już umowa na czas nieokreślony.
Z ulgą odetchnęliśmy. Cieszę się teraz, bo to oznacza, że będziemy w Polsce, skąd szczerze mówiąc nie chcemy wyjeżdżać, no może tylko wtedy gdy to będzie związane z pracą.

Mam nadzieję, że wreszcie będziemy mogli się ustabilizować jak ja to nazywam…
No i oczywiście była mała uroczystość, w gronie przyjaciół, która się przeciągnęła do godzin nocnych (bo było już pewnie po jedenastej. A czas tak szybko zleciał, że nawet tego nie zauważyliśmy. Było wspaniale! Ale o tym powiem więcej w następnym wpisie.

Kategorie
A co u nas?

068 Wpis kulinarny. Gofry

Tak się złożyło że ostatnio kupiliśmy sobie toster i gofrownicę. Wszystko oczywiście zostało wypróbowane.
dlatego chcę podzielić się z wami przepisem na gofry które zrobiliśmy. Nam zasmakowały.

Gofry
Składniki:
dwie szklanki mąki,
łyżeczka proszku do pieczenia,
jedna łyżka cukru,
łyżeczka cukru waniliowego,
cynamon,
jedna trzecia szklanki oleju,
dwa jajka,
dwie szklanki mleka.
Do miski wsypujemy nąkę, proszek do pieczenia, cukier, łyżeczkę cukru waniliowego, cynamon, jedną trzecią szklanki oleju, dwa żółtka i dwie szklanki mleka.
Teraz powoli wszystko mieszamy. Gdy ciasto będzie gotowe ubijamy sztywną pianę z białek i również dodajemy do ciasta. Smarujemy olejem gofrownicę i nakładamy ciasto. Powinno mieć konsystencję śmietany.
Pieczemy pięć sześć minut. Ale czas pieczenia zależy też od tego jak dużą gofrownicę mamy. My piekliśmy siedem minut. Olej który się dodaje pomaga tym, by gofry się nie przyklejały do gofrownicy. I wcale nie czuć smaku oleju po upieczeniu. Oczywiście gofrownicę też smarujemy niewielką ilością oleju.
I kończąc życzę smacznego wszystkim którzy czytają ten blog i ten wpis.

Kategorie
A co u nas?

066 Powrót na blog i dalsze wiadomości

Może ten wpis nie będzie długi. Postanowiłam wrócić na bloga po dłuższej przerwie, bo znowu mogę pisać normalnie z polskimi literami.
Ale co u nas? Mikołaj (imię które mąż sobie wybrał przy chrzcie), ma już pracę. Pracuje jako menadżer do spraw marketingu na kraje arabskie w jednej z firm niedaleko Poznania, gdzie obecnie mieszkamy. Niedaleko od nas jest dworzec. Mąż sporą część pracy wykonuje w domu, ale od czasu do czasu jeździ do pracy.A firma szuka akurat partnerów w Egipcie, więc będzie troch ę pracy, bo z Egiptu przyjeżdża delegacja.
Co do mnie to nawróciły bóle w rękach i teraz staram się nie poruszać gwałtownie prawą ręką. Mam problem z utrzymaniem kubka z herbatą, bo wtedy bardzo boli. We wrześniu mam termin wizyty w poradni leczenia bólu. Nie wiem jak takie leczenie wygląda, bo szczerze mówiąc nie mam na ten temat żadnych informacji. Mam nadzieję, że może oni choć trochę mi pomogą.

EltenLink