Kategorie
Ukraina wspomnienia

162 Nigdy więcej arbuzów! 😀

Już któryś raz z kolei odwiedzałam Charków. Cieszyłam się na myśl, że znowu zobaczę swoich znajomych. Mieszkałam wtedy w parafii rzymskokatolickiej, bo tam też pracowały siostry z Lasek, które dobrze znałam. Dzięki temu mogłam od czasu do czasu odwiedzać Charków. Przychodziło tam też sporo ludzi, a międzyinnymi uczniowie ze szkoły dla niewidomych, jak też i dorosłe niewidome osoby i ludzie z parafii. Bywało, że niektórzy trochę zostawali by się spotkać, porozmawiać. Jednego razu siostra Miriam przyniosła mnóstwo arbuzów. Każdy mógł je brać, jeść ile chciał. Ale warunek był jeden: nie wolno było wyrzucać pestek do śmieci, tylko zbierać je na specjalne talerzyki. Więc jedliśmy te arbuzy, wypluwając te pestki na talerzyki, które każdy dostał, i śmieliśmy się z tej sytuacji, bo niekiedy siedziało nas kilkanaście osób i wszyscy starali się wyrzucać pestki. Aż w końcu kiedyś zapytałam dlaczego nie wolno ich wyrzucać do śmieci. A wtedy siostra Miriam wyjaśniła, że parafia dostała arbuzy bezpłatnie od jakiegoś instytutu naukowego, który zajmował się roślinami. Instytut może dawać dla parafii arbuzy za darmo, byleby tylko zachować nasiona i je im potem oddawać. Arbuzy były pyszne, słodkie. Przyznam, że tak dobrych arbuzów w Polsce nie jadłam. Ale miały dużo pestek. Po kiku dniach pobytu miałam jednak już dość arbuzów i dość plucia pestkami. Stąd ten tytuł. Nigdy więcej arbuzów. A ostatnio spotkałam koleżankę, która też tam wtedy bywała i pamiętała te arbuzy. A teraz, przyznaję, wracam do tych wspomnień z ogromnym sentymentem i żalem, że Charków, jaki znałam jest zniszczony przez wojnę. Mam nadzieję, że będzie odbudowany jeszcze piękniejszy niż był wtedy.

Kategorie
wspomnienia

115 Miłe spotkanie i co z niego śmiesznego wynikło. Wspomnienie z Lasek

Parę lat temu, ale już po zakończeniu szkoły pojechałam do Warszawy (jeszcze wtedy poruszałam się samodzielnie). I tak się złożyło, że w cerkwi spotkałam kolegę, który wynajmował mieszkanie u mojego dawnego nauczyciela od biologii i geografii. Kolega opowiedział mu, że mnie spotkał i tak po jakimś czasie odwiedziłam pana Jurka w szkole, Po wspominaliśmy sobie stare dobre czasy i niektóre żarty, jakie wtedy miały miejsce. Powiedział mi też że wtedy pracował mój nauczyciel języka rosyjskiego. I nagle pan Jurek wpadł na pomysł, żebyśmy i z niego sobie zażartowali. – Zapytaj się go – mówi pan Jurek. Co to jest wózek Wezynfelda. Niech się trochę pogłowi. I na tym stanęło. I gdy nadarzyła się okazja spytałam nauczyciela od języka rosyjskiego co to jest wózek Wezynfelda. Z początku był zaskoczony a potem pyta: – Czy to jest jakaś maszyna? Bo ja nie wiem co to jest. Na co ja odpowiadam, że też nie wiem i dlatego go o to pytam. A pytałam poważnie, żeby nie zmiarkował, że żartuję. Za parę dni nauczyciel od rosyjskiego mnie spotyka znowu, a tym razem był tam również i Pan Jurek i stwierdza, że szukał nawet w internecie i pytał, ale nikt nie wie co to jest. Wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem, po czym wyjaśniliśmy, że ten wózek Wezynfelda to pomysł pana Jurrka. Nauczyciel od rosyjskiego śmiał się również po czym stwierdził, że tego się niespodziewał, że nam wciąż ochota do żartów nie odeszła.

Kategorie
A co u nas? wspomnienia

079 Zdarzenie z mojego życia którego chyba nigdy nie zapomnę.

Przeglądając blogi natrafiłam na wpis Zuzler na temat wszystkich świętych, choć nie tylko. I właśnie ten wpis przypomniał? nie, odkrył na nowo, bo jego nigdy nie zapomnę jedno wydarzenie a raczej doświadczenie z mojego życia.
Gdy jeszcze chodziłam do szkoły w czasie wakacji wyjechałam na oazę. To był obóz połączony z codzienną modlitwą. A organizowała to chyba parafia z Łodzi. Mieszkaliśmy na terenie plebani w Będkowie to jest w wojewudztwie łudzkim. Proboszczem był tam wtedy ks. Bator. Takie było jego nazwisko. A jak się nazywa dowiedziałam się później. . I któregoś dnia, to było w czasie rekreacji to jest wieczoru na którym były małe przedstawienia, które przygotowywaliśmy, ten ksiądz zaczął ze mną rozmawiać. Powiedział mi wtedy że bardzo chciałby zobaczyć się ze mną na drugi rok, gdy znów będzie organizowana oaza. I dodał wtedy, że nie wie czy potem jeszcze uda się nam spotkać.
I to było tyyle. Ja również chciałam się z nim zobaczyć, porozmawiać. Bo był człowiekiem (tak ja to wtedy odebrałam) bardzo otwarty na innych, i potrafiący rozmawiać z ludźmi.
Minął rok. Oaza również była organizowana w tym samym miejscu. Tylko ja nie mogłam jechać, bo mama miała jakieś inne plany. Zaczęłam więc prosić, bym mogła pojechać, że bardzo chciałabym się spotkać z jednym księdzem, proboszczem tej parafi. A mama mówi że zobaczysz się z nim w następnym roku. I nie wiedzieć czemu ja powiedziałam wtedyP A jeśli go nie zobaczę? Na co mama stwierdziła krótko "Głupi a jesteś jak go nie zobaczysz, przecież nie jedzie za granicę. I rozmowa była skończona. Nie pocieszyło mnie to. Ale już nic nie mogłam zrobić. W pokoju rozzpłakałam się. na szczęście nikt tgo nie widział.
Parę miesięcy później przyjeżdża inny ksiądz, którego znałam. I pyta. Jak tam plany na wakacje. Chcesz jechać na oazę? i ja odpowiadam że tak. że bardzo się chcę zobaczyć z księdzem z Będkowa. A ksiądz Andrzej na to: "To nie wiesz, że on zmarł? Podobno cały czas pytał o Ciebie.
Zamurowało mnie. Za jakiś czas pojechaliśmy z ks. Andrzejem do rodziców ks. Batora.
Jak oni się ucieszyli, że przyjechałam. Mówili, że ks. Bator chorował na raka, że pytał o mnie, że oni mnie szukali, bo myśleli, że ja również przyjadę. Potem pojechaliśmy na cmentarz. I po modlitwie odmówionej razem mama księdza Batora mówi "widzisz Iwonka dopiero teraz przyjechała?że ona bardzo chciała cię zobaczyć. Tej modlitwy i tej rozmowy nigdy nie zapomnę. Jego mama mówiła tak jak by tu był. I w sercu mielliśmy nadzieję, że on to znaczy ks. Bator słyszy wszystko, że nas rozumie, i tą modlitwę, za niego, za jego duszę i tą naszą rozmowę połączoną z tą modlitwą
Ale, co najważniejsze, że on tam, w niebie, modli się do Boga za nas.
I wtedy chyba po raz pierwszy uświadomiłam sobie, co oznaczają słowa "świętych obcowanie", które przecież nie raz mówimy w czasie mszy świętej.

EltenLink