Kategorie
A co u nas?

132 Bardzo prosta babka do upieczenia. Przepis

Kategorie
A co u nas?

131 Pierwsze tegoroczne wrażenia.

Kiedy się ten rok zaczynał, chyba każdy miał nadzieję, że będzie lepszy. I ja również miałam nadzieję. Początek jak dla mnie, niezbyt udany, bo cały czas choruję. No cóż, zdarza się. Odporność u wszystkich się zmniejszyła. I teraz te przeziębienia i grypy są paskudne, bo mogą być po nich różne komplikacje. W moim przypadku przyplątała się infekcja i mam chwilowo problem ze słuchem. Ale teraz, zaczyna się to powoli poprawiać, choć nie jest jeszcze dobrze.
Natomiast bardzo ważnym dla mnie i miłym akcentem są święta. Były inne niż zawsze: skromniejsze, może mniej radosne z powodu tej wojny, bo wtedy myślę o przyjaciołach i znajomych, którzy są na Ukrainie, ale zawsze głęboko zapadające w serce i dusze poprzez modlitwy i śpiewy cerkiewne. Dodatkowo, poprzez te święta, które są szczególnie obchodzone na Ukrainie, ludzie tam pokazują, że się nie poddają, że nie stracili swojej godności i na przekór wojnie, świętują. Może symbolicznie, ale jednak świętują. I żadenwróg nie zmusi ich do tego, by odeszli od kolędowania, nawet na froncie, gdzieś w schronach. I to jest budujące.

Kategorie
A co u nas?

128 O wszystkim po trochu.

Ostatnie dni nie należą do łatwych, przynajmniej w moim wypadku. Dopadło mnie jakieś grypsko, bo wszystkie kości mnie bolą, znowu miałam temperaturę i cały czas piszczy mi w uszach. A lekarz przez telefon doradził mi… ibuprofen i paracetamol… A dalej lecz się człowieku sam i czekaj, aż będzie przyjmować lekarz rodzinny. Więc biorę ten paracetamol z ibupromem na przemian. Temperatura wprawdzie spadła, ale samopoczucie nadal kiepskie, wszystkie kości nadal bolą, i kaszel w nocy nadal mnie męczy. A poza tym jestem zmęczona. Ale mimo tego, oglądam mundial i kibicuję. Przyznaję, że wciągnął mnie ten mundial i wtedy mniej się daje we znaki kiepskie samopoczucie. próbuję czytać, czy prócz mundialu słuchać czegokolwiek, ale to jak narazie za dużo, bo po jakimś czasie nawet telewizor mnie męczy. Mam tylko nadzieję, że to przejdzie i znowu będzie można funkcjonować normalnie.

Kategorie
A co u nas? Uncategorized

118 Takim to dobrze

"Takim to dobrze". Specjalnie to piszę w cudzysłowiu z ironicznym uśmiechem na ustach. Tak, bo są tacy, którzy nie martwią się o nic. Nie myślą jak będą żyć, za co kupić węgiel czy gaz. Czy wystarczy im do tego przysłowiowego pierwszego. Niech inni się martwią. Może rodzina. Oni nie muszą. Kiedy pytasz, o ceny węgla czy w ogóle o sprawy związane ze zwyczajnym życiem, ich to nie interesuje. Często zastanawiałam się, czy to jest swego rodzaju ucieczka od problemów, czy po prostu tak wygodniej, lepiej zamknąć się w skorupie. Rozumiem tych, którzy są chorzy, którzy potrzebują pomocy, którzy z jakichś przyczyn nie mogą sobie poradzić. Ale chociaż mogli by się zainteresować, co ile kosztuje, czy w domu jest wszystko…. Przynajmniej tyle…. A nie traktować domu prawie jak hotelu…. Może zbyt surowo piszę, ale dokładnie to zrozumiałam, kiedy w jakimś sensie również trzeba się razem wspólnie zastanowić, zaplanować, co kupić, a z czego można zrezygnować. Nawet to, że się zastanawiamy razem, że może można coś doradzić, to już jest ważne. A niestety, spotykałam w moim życiu takich ludzi. W niektórych wypadkach rodzina częściowo była winna. W innych przypadkach same osoby chyba nie chciały nic zmienić. Różnie to bywało. Taka mnie naszła dzisiaj refleksja, bo właśnie martwię się jak to będzie w zimie. A wy co myślicie na ten temat?

Kategorie
A co u nas?

093 Niby o tym się wie…. a jednak….

Cały czas słyszy się o pandemii, i to tyle, że czasami się ma już dość… I wiele ludzi odeszło… o tym się też wie… I chowa się to gdzieś w podświadomość… Do czasu, puki to nie dotknie nas, lub kogoś z bliskich… A wtedy znacznie trudniej jest przejść tak po prostu do porządku dziennego nad tym co się stało. I czasu się cofnąć nie da.
W wigilię dzwoniłam do koleżanki, by jej złożyć życzenia. I cóż siedzą na kwarantannie, bo rodzina jej męża się zaraziła, a jego mama w szpitalu.
Zamy się już długo, bo pamiętam jej dwóch synów jak byli takimi małymi brzdącami, a ja ich nosiłam ich na rękach i ściągałam im skarpetki, żeby je zmienić na czyste.
A w wolnych chwilach, gdy było ciepło jeździliśmy na grila.
Aż wczoraj, dosłownie jeden dzień po złożeniu im życzeń świątecznych, dostałam smsa, że nad ranem mama jej męża zmarła w szpitalu.
Wiem jak będzie to ciężkie dla nich. I te święta i ten rok nareszcie się kończą.
Oby ten następny rok był lepszy dla nich i dla nas.
Nie mogę się pozbierać po tej informacji.
I by nikogo z naszych bliskich nie zabrakło
Tego życzę nam wszystkim i sobie. między nami.

Kategorie
A co u nas?

092 Absurdalna odpowiedź

Do stworzenia tego wpisu przyczynił się fakt poszukiwania pracy przez mojego męża. Aplikował o pracę w Biedronce i oto jaką otrzymał odpowiedź. Postanowiliśmy razem by ją tu umieścić i byście mogli to skomentować. Po pierwsze: ciekawi nas jak ją zrozumieliście i jaka jest wasza opinia na ten temat. Oczywiście imię wpisane jest Ahmed bo takie jest w paszporcie. Bo na chrzcie wybrał sobie mikołaj.

Dzień dobry Ahmed,

raz jeszcze dziękujemy za wzięcie udziału w rekrutacji na stanowisko
Wsparcie pracy sklepu (Poznań).

Zapoznaliśmy się z Twoją aplikacją i niestety na ten moment, nie możemy
zaprosić Cię do kolejnego etapu.

Do następnego etapu zaprosiliśmy osoby, których profil jest bardziej
zbliżony do poszukiwanego.

Ale to nie koniec!

Jeśli Twoje dane ulegną zmianie, zachęcamy do edycji danych w formularzu
rekrutacyjnym lub do kontaktu z infolinią 22 205 33 10.

Dziękujemy za poświęcony czas.

Pozdrawiamy i życzymy sukcesów w rozwoju kariery zawodowej,
Zespół Rekrutacji
Jeronimo Martins Polska S.A.

<https://www.avast.com/sig-email?utm_medium=email&utm_source=link&utm_campaign=sig-email&utm_content=webmail>
Virenfrei.
www.avast.com
<https://www.avast.com/sig-email?utm_medium=email&utm_source=link&utm_campaign=sig-email&utm_content=webmail>
<#DAB4FAD8-2DD7-40BB-A1B8-4E2AA1F9FDF2>

2020-11-16 15:46

Kategorie
A co u nas?

091 I znowu jestem chora

Jak pech to pech. W niedzielę jedliśmy obiad. Klopsiki i był krupnik. A już pod wieczór okazało się, że się czymś zatrułam i zaczęły się sensacje żołądkowe. A Mikołaj czuje się dobrze. Zgodnie z poradą pogotowia wzięłam wszystkie leki, ale nie bardzo mi pomogło.
Myślałam, że skończy się pójściem do szpitala. Ale postanowiłam przeczekać noc i skontaktować się z doktorem.
Efekt tego jest taki, że teraz mam przymusowe siedzenie w domu tydzień czasu i dietę. Mam jeść ryż z jabłkami. Ale nie wiem jak długo ma tak być. Mam brać tabletki i jakieś wstrętne elektrolity, które mimo owocowego zapachu są ochydne w smaku.
A rehabilitację będę kontynuować później, bo nawet nie mam siły tak mnie to wszystko jakoś osłabiło. Ale już nie mogę się doczekać kiedy to wróci do normalności. Ale pewnie nie tak szybko, bo wczoraj wieczorem zaczęły się jakieś bolesne skurcze w żołądku. Na szczęście dzisiaj jest lepiej. Zjadłam sobie bułkę z masłem, która była posypana makiem. To nie była słodka bułka, ale taka zwyczajna kajzerka. Ale wyjątkowo mi smakowała. Inna sprawa, że bułki czy chleb z makiem bardzo lubię.

Kategorie
A co u nas?

090 Nareszcie rehabilitacja!!!

No i w końcu doczekałam się na rehabilitację! Przyznaję, długo to trwało. Ale jest. Cieszę się ogromnie, ale nie będę ukrywać że bandażowanie jest czasem bolesne, szczególnie jak są za mocno zabandażowane nogi. To dopiero jest jazda, bo trzeba ściągać bandaże i czekać na następny dzień. ale jak wszystko jest ok, to powinam je ściągnąć rano i przygotować się do następnego dnia, do następnego zabiegu. I ku mojej radości teraz mam masaże w specjalnej maszynie. Owijają nogi specjalnymi gąbkami wkładasz je potem do takiego specjalnego tękawa od stu do pachwin. potem po włączeniu ten "worek" piszę to w cudzysłowiu zaczyna się napełniać powierzem i zaczyna się równomierny ucisk na nogach. ma się wrażenie jakby taka obrączka przetaczała się po nodze, stopniowo zwiększając nacisk. Jak skończy następuje wypuszczanie powietrza. A ten odgłos przypomina mi syk otwieranych w starym jelczu.
I jest mniej bolesny ten masaż. Nie lubię ręcznego masowania, bo w moim przypadku jest bardziej bolesne. A w sobotę i niedzielę nie ma masażu, więc dłużej się siedzi w bandażach.
Ale miejmy nadzieję, że to mi zmniejszy obrzęki bo zatrzymać się już tego nie da. Szczerze mówiąc podziwiam mojego męża za cierpliwość do mnie.

Kategorie
A co u nas?

084 „Proście a otrzymacie. Modlitwa jednak bardzo może pomóc.

Właściwie nie wiedziałam i nadal nie wiem czy dobrze zatytułowałam ten wpis.
No i od czego by tu zacząć? Chyba od podziękowań. Po pierwsze, dziękuję wszystkim, którzy pamiętali i pamiętają o mnie w modlitwie. I oczywiście nadal o nią proszę. I chciałabym również podziękować za pamięć i życzenia, bo dzięki wam miałam cudowny dzień. To były moje urodziny.
Ale zacznę od początku. O koronce do do Bożego miłosierdzia słyszałam nie raz już wcześniej. Ale trzeba było czasu żebym zaczęła się modlić. I pierwszy raz modliłam się w intencji chrztu męża no i w zaa siebie również. I tak się stało. A teraz cały czas modlę się o pracę dla męża i ogólnie o poprawienie naszej sytuacji.
Zaczęło się od tego, że jakiś czas temu odwiedził nas jeden z naszych przyjaciół z naszej parafii w Warszawie. Spędziliśmy razem cudowny dzień. Pojechał do Warszawy chyba po jedenastej w nocy. Potem były moje urodziny i wiadomości i życzenia od was i znajomych.
A na koniec udało się mikołajowi jakąś pracę złapać. Narazie bez umowy, no ale już jakieś pieniądze dostał.
A wczoraj niespodziewanie zadzwonili do mnie z ZUSu i dowiedziałam się, że mi przyznali te 500 plus z racji tego że jednak potrzebuję pomocy drugiej osoby. I od słowa do słowa nagle się okazało, że przysługuje mi jeszcze dodatek sierocy. Bo moi rodzice już nie żyją. No więc się okazuje, że będę miała jakieś 900 złotych więcej. Więc już nie będę martwić się oto, że zostanę na ulicy. Nie wiem czy mi się uda wszystko zebrać do końca miesiąca.

Wczoraj, jak to usłyszałam z początku nie mogłam nic mówić a potem kiedy już odłożyłam słuchawkę to się aż popłakałam, bo nawet nie śmiałam myśleć, że przyjdzie taka pomoc. Mam teraz nadzieję, że z pracą Mikołaja się jakoś ułoży, bo on chce pracować. A i ja puki tylko to będzie możliwe nie chcę być w żadnym dpesie
Zastanawiałam się z początku czy pisać o tym. Ale zdecydowałam się pisać dlategoby powiedzieć żeby nie tracić nadziei w modlitwie, nawet jeśli przychodzi na nią długo czekać. I zawszę dodaję, by ta modlitwa była zgodna z wolą Bożą.
A dla innych osób którzy nie wierzą to mogę tylko powiedzieć, by nie wątpić w to, że jest jeszcze dobro na tym świecie. mogę tylko dziękować Bogu, że mnie umocnił.

Kategorie
A co u nas?

083 Bez zmian…. Jak zwykle

Dochodzę do wniosku, że zaczyna mi brakować sił, i to czasami do wszystkiego. I najlepiej jest nie czekać na nic, niczego się niespodziewać, przyjąć wszystko tak, jak jest. Już tyle było nadziei na lepsze, na normalne i godne życie, że czasami myślę, po co to wszystko. Zaczynam ze zgrozą patrzeć na tą sytuację. A już widać pierwsze oznaki. Przestałam się łudzić, że przez tego głupiego koronawirusa posypie się wszystko. Brak pracy i z nikąd nadziei. Dużo oszustów…. Czasami czyta się te wszystkie umowy i co? nic. Wszystkiego Cię nauczą: zarabiania pieniędzy, co miesiąc więcej, tylko musisz dobrze zakończyć szkolenia. Będziesz mieć pomoc zapewnioną w szkoleniu. Jeśli nie osiągniesz sukcesu, to zwrócą ci pieniądze, a jakże by inaczej, tylko się przyłącz, praca zdalna zapewniona. Nawet egzemplarz umowy przysyłają. Akceptacja jest prosta. Tylko nacisnięcie linku. A potem się dowiadujesz że to jest pierwszy poziom. Dalej dostajesz bloga który ma cię zacząć uczyć jak zarabiać pieniądze. Jeśli zostajesz klientką banku, zakładasz w nim konto to dostajesz…. nawet 200 złotych w następnym chyba jeszcze więcej. tylko zapisz się na kurs wykonuj wszystkie polecenia.
I co z tego masz?…. wwielkie nic!
Jeśli chcesz znać adres, telefon, chcesz się skontaktować, tylko e-mail. I to wszystko.
W umowie nie ma mowy o badaniach lekarskich, o ubezpieczeniu….
Uważajcie na takie umowy, bo oszuści na to czekają. Grają na psychice ludzkiej, na tym że nie ma pieniędzy, że można mieć czasami nóż na gardle.
Wtedy się nie zawsze wszystko widzi, bo na plan pierwszy wysuwają pieniądze. One wypełniają wszystkie uczucia. Będzie czym zapłacić za mieszkanie, będzie praca. A potem może można bęzie pomyśleć o tym jak to przedłużyć, jak pracować jak najdłużej. Na dalszy plan schodzi to, że nie ma adresu, nie ma telefonu, a umowa wygląda na niby profesjonalnie zrobioną…
Słucham męża jak wszystko to mówi i tylko z trudem udaje mi się go przekonać, że to może być oszustwo, a od klapek na oczach krok już tylko do tragedii.
Aż w końcu zadzwoniłam do urzędu pracy. Powiedzieli, by uważać…
I dalej tak samo. Właściciele mieszkania mieli wczoraj przyjść. W końcu powinni nam powiedzieć co dalej.
Ktoś ze znajomych dzwoni z pytaniem niby co u nas pyta się czy mamy ubezpieczenie w Niemczech, doradza wyjazd do Szwecji. Mikołaj stwierdził, że ktoś nas się chce pozbyć; że może komuś zależy żebyśmy wyjechali, bo nie chcą tu Arabów. W końcu wpada na pomysł, by jechać na ukrainę. Nie wiem czemu myśli że tam będzie lepiej.
Wybaczcie mi, że może przez to pisanie dodaję ciężaru. Każdy ma swoje problemy, a ja nie chciałabym jeszcze komuś dodawać ich więcej. Ale was proszę, mudlcie się za nas lub trzymajcie kciuki, by się wszystko ułożyło. Tak bardzo bym chciała zakomunikować wam że jest praca i to taka na dłużej, i że naprawdę wszystko idzie ku lepszemu.

EltenLink