Kategorie
Ukraina

166 Dla mnie radosna wiadomość. Obrońcy z Azowstalu są w domu!

Kto nie pamięta heroicznej obrony Mariopola. Po zakończeniu walk obrońcy poszli do niewoli. Część wróciła, wymieniona została na jeńców rosyjskich i na zdrajcę Miedwiedczuka, przyjaciela Putina. Niestety, przywódcy tych obrońców, wyjechali do Turcji, gdzie według umowy mieli pozostać do końca wojny. Mieli pozostać, lecz jednak wczoraj wrócili wreszcie do domu razem z prezydentem Ukrainy. Brawo!!! Rosja może się wściekać. Ale moim skromnym zdaniem nie może być zgody na to, by okupant dyktował warunki, kto ma wrócić, a kto nie. Od dawna wiadomo, jakie są cele i plany Rosji względem Ukrainy. Dlatego ta wiadomość ucieszyła mnie bardzo, że obrońcy bohaterskiego Mariupola mogli wrócić. I nie tracę nadziei na to, że nadejdzie taki dzień że ci, którzy bronią swego kraju, cisi nieznani bohaterowie, powrócą do domu.

Kategorie
Ukraina

165 To już 500 dni? I ile jeszcze?

Z przerażeniem przeczytałam, że to już pięćset dni wojny na Ukrainie. Dużo. Aż za dużo! I ile jeszcze? Jak długo Rosja i Putin z jego poplecznikami będzie okupować ten kraj? Ile jeszcze niewinnych ludzi musi zginąć? Braksłów. A świat? Większość pomaga. Ale są i tacy, którzy twierdzą, że jeśli się daje broń to nie powstrzyma się konfliktu. Czy tak samo by mówili gdyby to ich zaatakowano? Ostatnio Ameryka ma przekazać Ukrainie broń kasetową. To trudna decyzja, bo jest ona zabroniona prawem międzynarodowym. Ma być używana do ataku armii rosyjskiej. Z jednej strony nie jest to dobrze, ale Rosja nie przejmuje się żadnymi prawami, zabija cywilów, kobiety, dzieci. Atakuje infrastrukturę cywilną, nie wojskową. Z premedytacją chce zniszczyć wszystko, nawet naród. Dlatego Ukraina potrzebuje broni by zwyciężyć i by mogły zacząć się rozmowy pokojowe, by zostało zwrócone Ukrainie terytorium zagrabione przez Rosję a uznane przez społeczność międzynarodową, łącznie Z Krymem.

Kategorie
Ukraina wspomnienia

162 Nigdy więcej arbuzów! 😀

Już któryś raz z kolei odwiedzałam Charków. Cieszyłam się na myśl, że znowu zobaczę swoich znajomych. Mieszkałam wtedy w parafii rzymskokatolickiej, bo tam też pracowały siostry z Lasek, które dobrze znałam. Dzięki temu mogłam od czasu do czasu odwiedzać Charków. Przychodziło tam też sporo ludzi, a międzyinnymi uczniowie ze szkoły dla niewidomych, jak też i dorosłe niewidome osoby i ludzie z parafii. Bywało, że niektórzy trochę zostawali by się spotkać, porozmawiać. Jednego razu siostra Miriam przyniosła mnóstwo arbuzów. Każdy mógł je brać, jeść ile chciał. Ale warunek był jeden: nie wolno było wyrzucać pestek do śmieci, tylko zbierać je na specjalne talerzyki. Więc jedliśmy te arbuzy, wypluwając te pestki na talerzyki, które każdy dostał, i śmieliśmy się z tej sytuacji, bo niekiedy siedziało nas kilkanaście osób i wszyscy starali się wyrzucać pestki. Aż w końcu kiedyś zapytałam dlaczego nie wolno ich wyrzucać do śmieci. A wtedy siostra Miriam wyjaśniła, że parafia dostała arbuzy bezpłatnie od jakiegoś instytutu naukowego, który zajmował się roślinami. Instytut może dawać dla parafii arbuzy za darmo, byleby tylko zachować nasiona i je im potem oddawać. Arbuzy były pyszne, słodkie. Przyznam, że tak dobrych arbuzów w Polsce nie jadłam. Ale miały dużo pestek. Po kiku dniach pobytu miałam jednak już dość arbuzów i dość plucia pestkami. Stąd ten tytuł. Nigdy więcej arbuzów. A ostatnio spotkałam koleżankę, która też tam wtedy bywała i pamiętała te arbuzy. A teraz, przyznaję, wracam do tych wspomnień z ogromnym sentymentem i żalem, że Charków, jaki znałam jest zniszczony przez wojnę. Mam nadzieję, że będzie odbudowany jeszcze piękniejszy niż był wtedy.

Kategorie
Ukraina

160 Tacy cisi bohaterowie są wśród nas.

74-letni mężczyzna zasłonił ciałem kobietę podczas ewakuacji cywilów z zalanych terenów Hersonia. Rosjanie otworzyli wtedy ogień do bezbronnych ludzi. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować. Zginął, ratując innych. Ogromny szacunek. Chylę głowę. Tacy cisi bohaterowie są wśród nas. Piszę o tym wydarzeniu ponownie na blogu, bo jak wspominała Krzycha, dziwnie to polubić. I najzupełniej się zgadzam. Bo najwłaściwszą formą w tym przypadku będzie komentarz. Nie da się wszystkiego sprowadzić do banalnego lubię lub nie lubię.

Kategorie
A co u nas? Ukraina

156 Prośba o modlitwę

Właśnie dowiedziałam się, że jeden z moich bardzo bliskich mi przyjaciół walczy pod Bachmutem. Z nim i jego rodziną jestem bardzo blisko zaprzyjaźniona. Wspominałam o nich w którymś z poprzednich wpisów. Mieszkają w Krechowie A traktują mnie jak członka rodziny. Nawet powiedzieliśmy sobie, że gdy wojna się skończy, to będziemy razem świętować zwycięstwo Ukrainy. I mam nadzieję, że tak będzie!!! A teraz Wołodia walczy na froncie. Jest lekarzem, hirurgiem, ale czasem bierze też udział w misjach bojowych. Proszę was o modlitwę za niego.

Kategorie
A co u nas?

155 I po badaniach

Jestem już po badaniach. Wyszły nie źle, jak pisałam na tablicy, ale jednak aparat nosić muszę. Mam jednak problem, bo w Gnieźnie nie zrobili mi tych badań dobrze, i nie wiem co zrobić z kontrolą aparatu, bo mojego wyniku z Kajetan nie mam, tylko ten z Gniezna. Poza tym powiedzieli mi, że muszę szukać innego lekarza. Mam teraz ustawiony aparat zgodnie z tymi badaniami które mi zrobili w Kajetanach. W grudniu mam przyjechać na kontrolę. Lekarka powiedziała, że może się to jeszcze cofnie. Bardzo bym chciała, ale zobaczymy jak będzie. Aparat jest w porządku, nawet zmienili mi jakąś żyłkę, bo ponoć wypadła. A moja dokumentacja jest w Kajetanach, mam tam swoją teczkę. Teraz jestem jeszcze w drodze do domu, ale jakoś wracać mi się nie chce. Myślałam, że w Warszawie prócz kliniki uda mi się zwiedzić jedno muzeum, ale w niedzielę byłam za bardzo zmęczona. Za to udało mi się spotkać ze znajomymi i przyjaciółmi i to zarówno w Poznaniu jak i w Warszawie.

Kategorie
A co u nas?

154 A co u mnie? Pierwsze kroki z aparatem słuchowym

Nareszcie zrobiło się cieplej i zaczęliśmy trochę wychodzić z domu. Może niekoniecznie tylko dla przyjemności, bo drogi u nas są fatalne szczególnie dla wózka ręcznego, bo elektrycznego pewnie szybko mieć nie będę. Więc wychodzimy, jeśli trzeba jechać do lekarza lub coś załatwić. Drugim powodem do wyjścia jest mój aparat słuchowy. Dla tych, którzy mają i używają aparaty długo, to pewnie nic nadzwyczajnego. Ale dla mnie jest to nowe doświadczenie. Po pierwsze, przed grypą nie miałam problemów ze słuchem. Przez 10 lat pracowałam nawet jako telefonistka w zakładach przemysłu bawełnianego "Uniontex" w Łodzi, których już chyba nie ma. Przedtem te zakłady miały jeszcze inną nazwę – "Obrońców pokoju" i między innymi eksportowały bawełnę i wyroby włukiennicze do ZSRR. Tak więc – wracając do tematu – jest to dla mnie uczenie się słyszenia na nowo. Przede wszystkim niesamowitym odkryciem było dla mnie jaka jest różnica kiedy nie słyszałam wcześniej a teraz, gdy używam aparatu. Potem śpiew ptaków, potem trochę irytujący fakt, że słyszę dźwięki a nie potrafię ich zlokalizować. Najbardziej się uśmiałam, kiedy siedząc w domu słyszałam z daleka jakiś dźwięk i zastanawiałam się co to może być, bo wydawał się jakiś dziwny, nie wyraźny i nie wiedziałam gdzie jest. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam, że to był dzwon kościelny. Teraz już tego problemu nie ma, bo już go słyszę dobrze. Myślałam, że go wychwycę prawym uchem, ale ponieważ mam tam też problem z wysokimi tonami więc go nie wychwyciłam. Tak więc każdy dźwięk jest dla mnie nowym odkryciem. Oczywiście chciałabym, by wszystko było jak kiedyś, ale skoro nie jest, to muszę się z tym pogodzić, ale też starać się wykorzystać wszystkie możliwości, by było lepiej. No i na koniec po drugiej kontroli aparat już nie reaguje na mój syntezator, tylko mogę czytać normalnie. Oczywiście ucho się przyzwyczaiło i aparat się przyciszył, jak mi to powiedziała protetyczka. Może nawet trochę za bardzo, bo ostatnie dwa dni gorzej trochę słyszałam. I pogoda jak zaznaczyła protetyczka też może mieć na to wpływ. A następnym razem będę się uczyć jak czyścić aparat.

Kategorie
Ukraina

153 Wagnerowcy najemnicy Putina program, który warto obejrzeć

Wstrząsnął mną ten reportaż bo pokazuje, Jak Jewgienij Prygożyn werbował najemników do grupy wagnera, jak oni potem walczyli i bestialsko zabijali kobiety, dzieci, nie tylko na Ukrainie, lecz i w Syrii, Afryce i wszędzie tam, gdzie ich posłano. Niektórzy z nich nie wytrzymywali, uciekali, ale gdy zostali pojmani torturowano ich i bestialsko mordowano. Paru jednak udało się uciec. I to oni ryzykując życie ujawniają światu mroczne sekrety ich działalności, które zresztą zostają potwierdzone przez organizacje zajmujące się prawami człowieka w Rosji. Te właśnie organizacje potwierdziły, że więźniowie w rosyjskich więzieniach są torturowani, a prawa człowieka nie są przestrzegane. To tyle tytułem wstępu. Program będzie nadawany w tvn we wtorek o godzinie 23, lub nieco później. To jest już powturka tego programu. I na koniec chcę również dodać, że zarówno ci świadkowie, jak organizacje niezależne, o których wcześniej wspominałam, mają nagrania i filmy pokazujące zarówno sytuację więźniów rosyjskich, jak i prawdziwe oblicze grupy wagnera, bez propagandy, którą Prygożyn umieszcza w mediach, by werbować kolejnych najemników do jego grupy.

Instrukcja do wpisu 152 drugi link i objaśnienie.

Ponieważ do końca nie jestem pewna czy da się otworzyć link z 152 wpisu, to w razie czego na końcu tego tekstu wkleję drugi. Można też skopiować obydwa linki i próbować je otworzyć przez przeglądarkę. A oto link
https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/8713266,ukraina-sprzet-wojsko-fake-news-bradley-marder-
rosja-wojna.html

Kategorie
Ukraina

152 A oto świetny przykład na to, jak działa ruska propaganda

Rosjanie jak tylko mogą starają się fałszować prawdę o wojnie w Ukrainie i to nie tylko wobec Rosjan, ale również chcą ośmieszyć Ukrainę wobec tych krajów, które Ukrainie w tej wojnie pomagają. W ukraińskim radiu jest poświęcony specjalnny program, które rozbiera taką fałszywą wiadomość na czynniki pierwsze i pokazuje, co jest w niej fałszywe, a co jest prawdą. Bo w tego typu wiadomościach prawda jest zmieszana z fałszem i odpowiednio skomentowana. Właśnie znalazłam taki przykład. Otóż Rosjanie twierdzą, że Ukraińcy nie umieją obchodzić się ze sprzętem otrzymanym od innych państw i pokazują zdjęcie zatopionego czołgu czy innego sprzętu. Zdjęcie jest prawdziwe, ale cała historia… fałszywa. Zachęcam do zapoznania się z tym materiałem, bo według mojego skromnego zdania, warto, byśmy szerzej poznali ten bandycki mechanizm i sami umieli rozpoznawać lepiej co jest prawdą, a co nią nie jest. Poniżej link.

https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/8713266,ukraina-sprzet-wojsko-fake-news-bradley-marder-rosja-wojna.html

EltenLink