Kategorie
A co u nas?

154 A co u mnie? Pierwsze kroki z aparatem słuchowym

Nareszcie zrobiło się cieplej i zaczęliśmy trochę wychodzić z domu. Może niekoniecznie tylko dla przyjemności, bo drogi u nas są fatalne szczególnie dla wózka ręcznego, bo elektrycznego pewnie szybko mieć nie będę. Więc wychodzimy, jeśli trzeba jechać do lekarza lub coś załatwić. Drugim powodem do wyjścia jest mój aparat słuchowy. Dla tych, którzy mają i używają aparaty długo, to pewnie nic nadzwyczajnego. Ale dla mnie jest to nowe doświadczenie. Po pierwsze, przed grypą nie miałam problemów ze słuchem. Przez 10 lat pracowałam nawet jako telefonistka w zakładach przemysłu bawełnianego "Uniontex" w Łodzi, których już chyba nie ma. Przedtem te zakłady miały jeszcze inną nazwę – "Obrońców pokoju" i między innymi eksportowały bawełnę i wyroby włukiennicze do ZSRR. Tak więc – wracając do tematu – jest to dla mnie uczenie się słyszenia na nowo. Przede wszystkim niesamowitym odkryciem było dla mnie jaka jest różnica kiedy nie słyszałam wcześniej a teraz, gdy używam aparatu. Potem śpiew ptaków, potem trochę irytujący fakt, że słyszę dźwięki a nie potrafię ich zlokalizować. Najbardziej się uśmiałam, kiedy siedząc w domu słyszałam z daleka jakiś dźwięk i zastanawiałam się co to może być, bo wydawał się jakiś dziwny, nie wyraźny i nie wiedziałam gdzie jest. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam, że to był dzwon kościelny. Teraz już tego problemu nie ma, bo już go słyszę dobrze. Myślałam, że go wychwycę prawym uchem, ale ponieważ mam tam też problem z wysokimi tonami więc go nie wychwyciłam. Tak więc każdy dźwięk jest dla mnie nowym odkryciem. Oczywiście chciałabym, by wszystko było jak kiedyś, ale skoro nie jest, to muszę się z tym pogodzić, ale też starać się wykorzystać wszystkie możliwości, by było lepiej. No i na koniec po drugiej kontroli aparat już nie reaguje na mój syntezator, tylko mogę czytać normalnie. Oczywiście ucho się przyzwyczaiło i aparat się przyciszył, jak mi to powiedziała protetyczka. Może nawet trochę za bardzo, bo ostatnie dwa dni gorzej trochę słyszałam. I pogoda jak zaznaczyła protetyczka też może mieć na to wpływ. A następnym razem będę się uczyć jak czyścić aparat.

3 odpowiedzi na “154 A co u mnie? Pierwsze kroki z aparatem słuchowym”

Powodzenia z oswajaniem nowego sprzętu. Daj znać co ci w Kajetanach powiedzą.

Powodzenia i gratuluję odwagi, determinacji i samodyscypliny i nieustannej chęci posuwania się do przodu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink