073 Niedzielne przygody i… „głupi maraton”

A więc delegacja, a konkretnie szef przyjechała. Sobota i niedziela wolna, więc postanowiliśmy się wybrać do zoo, by miło czas spędzić razem i, co tu kryć – wreszcie trochę odpocząć po tej bieganinie i przygotowaniach podczas całego tygodnia.
A tu… jak na złość – maraton. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że zostało sparaliżowane całe miasto. Próbowaliśmy dzwonić wcześnie rano, by zamówić taksówkę i nic z tego nie wyszły. Taksówki są zajęte, no bo maraton. Drogi wszystkie pozamykane, bo maraton. Trasy autobusów zmienione, bo maraton. Wiele czasu mi zajęło, by wreszcie zamówić taksówkę, ale zapłaciliśmy słono jadąc z ulicy Brzozowej do nowego zoo i szukając jakiegoś przejazdu (wszystko było zamknięte i żadnej informacji). Wreszcie dotarliśmy. Facet zażądał za tą przyjemność – bagatela – 132 złotych.
Szczerze mówiąc, wkurzyłam się. Stwierdziłam, że to jest głupi maraton skoro nie ma tam porządnej organizacji. Nie jestem przeciwna maratonowi ale żeby z tego powodu nie można normalnie żyć w mieście, i nie można zamówić taksówki, to już lekka przesada.
No ale cóż robić. Posiedzieliśmy na świeżym powietrzu Przedtem jeszcze musieliśmy pokonać sześćset metrów pod górkę z wózkiem…
I wtedy doktor Mahdi szef tej delegacji, powiedział nam, że on zupełnie inaczej wyobrażał sobie to zoo. Bo w Aleksandrii jest też zoo, ale tam zwierzęta są tresowane, że lew na przykład może podać ci łaapę, albo możesz się przejść razem z małpami, czy zrobić sobie zdjęcie z innymi zwierzętami. I na dowód tego, pokazywał zdjęcieswojego syna, który sobie spacerował z malutką małpką na ramionach,

A więc delegacja, a konkretnie szef przyjechała. Sobota i niedziela wolna, więc postanowiliśmy się wybrać do zoo, by miło czas spędzić razem i, co tu kryć – wreszcie trochę odpocząć po tej bieganinie i przygotowaniach podczas całego tygodnia.
A tu… jak na złość – maraton. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że zostało sparaliżowane całe miasto. Próbowaliśmy dzwonić wcześnie rano, by zamówić taksówkę i nic z tego nie wyszły. Taksówki są zajęte, no bo maraton. Drogi wszystkie pozamykane, bo maraton. Trasy autobusów zmienione, bo maraton. Wiele czasu mi zajęło, by wreszcie zamówić taksówkę, ale zapłaciliśmy słono jadąc z ulicy Brzozowej do nowego zoo i szukając jakiegoś przejazdu (wszystko było zamknięte i żadnej informacji). Wreszcie dotarliśmy. Facet zażądał za tą przyjemność – bagatela – 132 złotych.
Szczerze mówiąc, wkurzyłam się. Stwierdziłam, że to jest głupi maraton skoro nie ma tam porządnej organizacji. Nie jestem przeciwna maratonowi ale żeby z tego powodu nie można normalnie żyć w mieście, i nie można zamówić taksówki, to już lekka przesada.
No ale cóż robić. Posiedzieliśmy na świeżym powietrzu Przedtem jeszcze musieliśmy pokonać sześćset metrów pod górkę z wózkiem…
I wtedy doktor Mahdi szef tej delegacji, powiedział nam, że on zupełnie inaczej wyobrażał sobie to zoo. Bo w Aleksandrii jest też zoo, ale tam zwierzęta są tresowane, że lew na przykład może podać ci łaapę, albo możesz się przejść razem z małpami, czy zrobić sobie zdjęcie z innymi zwierzętami. I na dowód tego, pokazywał zdjęcieswojego syna, który sobie spacerował z malutką małpką na ramionach,
Potem opowiadał o Kenii, że tam to już jest safari, gdzie jedzie się specjalnym samochodem, z doświadczonym kierowcą.
A nasze zoo to park, gdzie wprawdzie są zwierzęta, ale to raczej park, gdzie można miło spędzić czas.
Dopiero po szesnastej wróciliśmy do domu bo zaczynał się normalny ruch. I tak nam miło zeszła ta niedziela razem z "głupim maratonem, który trzeba było jakoś przeżyć.

10 odpowiedzi na “073 Niedzielne przygody i… „głupi maraton””

Znaczy on miał to za złe że zoo wygląda inaczej, niż u nich czy to było tylko stwierdzenie faktu?

Nie, za złe nie miał, bo mu się podobało, tylko był zaskoczony.

Ciekawie z tym zoo że można np przejść się ze zwierzętami. Kurcze 132 złote drogo

To się wykosztowaliście na taksę, nie ma co. Ciekawa jestem co na to organizacje praw zwierząt na tresurę w takim zoo.

Tam chyba nie ma takich organizacji. Ale sporo ludzi odwiedza to zoo.

A co do kosztów, to się gość wykosztował, bo chciał się zrewanżować, a nie chciał słyszeć byśmy zapłacili.

No i elegancko 🙂 dojazd na Spacerek za darmo, towarzystwo, rozryweczka, a do tego jak rozumiem dobrze się dogadujecie, skoro aż płacić sam chciał.

No tak. Dziś też zaprosił na sobotę bo się ostatecznie reszta delegacji zjeżdża, ale nie wiem czy będę bo znowu czuję się nie najlepiej. Doktor sugeruje znowu szpital. Ale chcemy przeczekać aż się to wszystko przewali, ale, jeśli będę to napiszę jak było.

Fajnie było poczytać o tym, że miło spędziliście czas mimo takiej przeszkody, jak maraton

Masz rację Helenka. Rzeczywiście było dość fajnie. A Dzisiaj towarzystwo wyjechało do Warszawy i odebrać następnego członka czy dwóch, bo dostali późniejsze terminy przyjazdu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink