Kategorie
A co u nas?

055 Niespodziewany wyjazd

Kto jest zainteresowany to z pewnością pamięta mój status na eltenie mówiący o wyjeździe do Szczecina. Wykupiliśmy bilety, wsiedliśmy do autobusu i już w drodze rozmawiamy sobie o tym, jak rozplanować nasz pobyt w Szczecinie, co najpierw trzeba załatwić, a co można odłożyć na następny raz. I jesteśmy zadowoleni z naszego niedrogiego jak na hotele Ibisu. Aż tu nagle…. granica. Niespodziewana i niezwyczajna kontrola. Są pogranicznicy jak ja ich nazywam to znaczy straż graniczna, ale jest i policja z radiem, komputerem i pewnie całym sprzętem. Odrazu na dzień dobry podeszło do nas trzech oficerów z policjantów i zaczęło się dwudziestominutowe sprawdzanie. Pierwsze pytanie jakie padło to czy jesteśmy małżeństwem i potem dlaczego nie mamy dokumentu mówiącego o przedłużeniu paszportów. Zrozumiałam. Ahmed nie miał dokumentów, bo poprzednio nie mieliśmy ośmiuset złotych żeby wyłożyć tak od ręki na paszport. Więc mówię że właśnie jedziemy to załatwiać. Ale na tym nie koniec. Z Ahmedem nie chcą w ogóle rozmawiać, ale cały czas przepytują mnie i cały czas piszą coś i sprawdzają w komputerze. Następuje dalsze sprawdzanie czy aby nie jesteśmy fikcyjnym małżeństwem mimo że przecież pobraliśmy się w 2012 roku. I znów pada pytanie: czy mąż pracował w czasie kiedy otrzymał kartę pobytu w Polsce. Zgodnie z prawdą odpowiadam że nie pracował. I znowu sprawdzanie. Czuję że mam nerwy napięte jak struny. Po głowie zaczynają mi chodzić myśli co zrobię jeśli Ahmeda nie wpuszczą do Polski a mnie pozwolą jechać. Ale tak się nie stało, bo słyszę nagle że wszystko jest w porządku, ale musimy załatwić ten dokument. W trakcie tej rozmowy mąż zauważył jak dwie osoby wyprowadzają z autobusu. Prawdopodobnie nie wpuszczono ich do Polski, bo cała ta kontrola odbywała się już po polskiej stronie.
Dojechaliśmy do Szczecina ale już wiedzieliśmy, że trzeba będzię użyć karty kredytowej by zapłacić za paszport i że jak najszybciej musimy jechać do Warszawy, więc Ahmed do pracy nie pójdzie i trzeba będzie się usprawiedliwiać. A pozatym przepadnie nam bilet powrotny, który sobie wykupiliśmy.
W hotelu pani z recepcji pomogła nam znaleźć pociąg do Warszawy i na drugi dzień po wykupieniu biletu, załatwieniu asystenta, co nie było proste, bo to był wyjazd nieplanowany, a takie rzeczy jak asystent trzeba załatwiać dwa dni wcześniej, byliśmy już w drodze do Warszawy. Przyjechaliśmy wieczorem, gdzie w naszej parafii spotkaliśmy się z proboszczem a jednocześnie moim przewodnikiem duchowym. Nie mogliśmy się nagadać. Przyszli jeszcze i inni nasi znajomi, w rezultacie czego nasze spotkanie przeciągnęło się i wracaliśmy do hotelu który opłacili dla nas nasi znajomi, bo z powodu remontu nie mogliśmy jak zawsze nocować w parafii.
A we wtorek po porannej mszy i śniadaniu, które ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu już na nas czekało pojechaliśmy do ambasady egipskiej gdzie do ostatniej chwili nas przetrzymano. Nie bez trudu załatwiliśmy dokumenty, bo chcieli nas wysyłać jak to mówią od posła do osła, ale Ahmed się zdenerwował i powiedział im po prostu co myśli, a może też i ze względu na to, że byłam z nim dostał wreszcie dokumenty i za trzy miesiące ma odebrać paszport.
Niestety, nie mogliśmy jeszcze spotkać się z proboszczem i z nim porozmawiać. W ostatniej chwili zabraliśmy rzeczy z parafii. I zauważyliśmy że nam jeszcze dołożyli prowiant na drogę.

Kto jest zainteresowany to z pewnością pamięta mój status na eltenie mówiący o wyjeździe do Szczecina. Wykupiliśmy bilety, wsiedliśmy do autobusu i już w drodze rozmawiamy sobie o tym, jak rozplanować nasz pobyt w Szczecinie, co najpierw trzeba załatwić, a co można odłożyć na następny raz. I jesteśmy zadowoleni z naszego niedrogiego jak na hotele Ibisu. Aż tu nagle…. granica. Niespodziewana i niezwyczajna kontrola. Są pogranicznicy jak ja ich nazywam to znaczy straż graniczna, ale jest i policja z radiem, komputerem i pewnie całym sprzętem. Odrazu na dzień dobry podeszło do nas trzech oficerów z policjantów i zaczęło się dwudziestominutowe sprawdzanie. Pierwsze pytanie jakie padło to czy jesteśmy małżeństwem i potem dlaczego nie mamy dokumentu mówiącego o przedłużeniu paszportów. Zrozumiałam. Ahmed nie miał dokumentów, bo poprzednio nie mieliśmy ośmiuset złotych żeby wyłożyć tak od ręki na paszport. Więc mówię że właśnie jedziemy to załatwiać. Ale na tym nie koniec. Z Ahmedem nie chcą w ogóle rozmawiać, ale cały czas przepytują mnie i cały czas piszą coś i sprawdzają w komputerze. Następuje dalsze sprawdzanie czy aby nie jesteśmy fikcyjnym małżeństwem mimo że przecież pobraliśmy się w 2012 roku. I znów pada pytanie: czy mąż pracował w czasie kiedy otrzymał kartę pobytu w Polsce. Zgodnie z prawdą odpowiadam że nie pracował. I znowu sprawdzanie. Czuję że mam nerwy napięte jak struny. Po głowie zaczynają mi chodzić myśli co zrobię jeśli Ahmeda nie wpuszczą do Polski a mnie pozwolą jechać. Ale tak się nie stało, bo słyszę nagle że wszystko jest w porządku, ale musimy załatwić ten dokument. W trakcie tej rozmowy mąż zauważył jak dwie osoby wyprowadzają z autobusu. Prawdopodobnie nie wpuszczono ich do Polski, bo cała ta kontrola odbywała się już po polskiej stronie.
Dojechaliśmy do Szczecina ale już wiedzieliśmy, że trzeba będzię użyć karty kredytowej by zapłacić za paszport i że jak najszybciej musimy jechać do Warszawy, więc Ahmed do pracy nie pójdzie i trzeba będzie się usprawiedliwiać. A pozatym przepadnie nam bilet powrotny, który sobie wykupiliśmy.
W hotelu pani z recepcji pomogła nam znaleźć pociąg do Warszawy i na drugi dzień po wykupieniu biletu, załatwieniu asystenta, co nie było proste, bo to był wyjazd nieplanowany, a takie rzeczy jak asystent trzeba załatwiać dwa dni wcześniej, byliśmy już w drodze do Warszawy. Przyjechaliśmy wieczorem, gdzie w naszej parafii spotkaliśmy się z proboszczem a jednocześnie moim przewodnikiem duchowym. Nie mogliśmy się nagadać. Przyszli jeszcze i inni nasi znajomi, w rezultacie czego nasze spotkanie przeciągnęło się i wracaliśmy do hotelu który opłacili dla nas nasi znajomi, bo z powodu remontu nie mogliśmy jak zawsze nocować w parafii.
A we wtorek po porannej mszy i śniadaniu, które ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu już na nas czekało pojechaliśmy do ambasady egipskiej gdzie do ostatniej chwili nas przetrzymano. Nie bez trudu załatwiliśmy dokumenty, bo chcieli nas wysyłać jak to mówią od posła do osła, ale Ahmed się zdenerwował i powiedział im po prostu co myśli, a może też i ze względu na to, że byłam z nim dostał wreszcie dokumenty i za trzy miesiące ma odebrać paszport.
Niestety, nie mogliśmy jeszcze spotkać się z proboszczem i z nim porozmawiać. W ostatniej chwili zabraliśmy rzeczy z parafii. I zauważyliśmy że nam jeszcze dołożyli prowiant na drogę.
Okropnie zmęczeni wracaliśmy do Berlina, bo ciężki był to dzień. Ale w głębi duszy byliśmy szczęśliwi, że choć niespodziewanie i z przygodami znowu mogliśmy zobaczyć naszych przyjaciół i znajomych i jak to zawsze podkreślamy, wrócić choć na chwilę do naszej rodziny, czyli parafii, i do naszego drugiego domu.
W pracy Ahmed pokazał dokumenty, i dzisiaj już normalnie pracuje zgodnie z grafikiem.
A co do tej kontroli granicznej to w Szczecinie, powiedział nam jeden kierowca taksówki, że w województwie śląskim w Katowicach ma się w grudniu odbyć jakiś kongres ekologiczny na który zjeżdżają się ludzie z całego świata. Wobec tego został wprowadzony alert pierwszego stopnia jeśli chodzi o zagrożenie terrorystyczne, no bo trzeba zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom kongresu.
Potwierdzenie tej wiadomości otrzymałam w ambasadzie Egiptu, gdzie jakiś człowiek dzwonił prosząc o pomoc, bo go zatrzymali na lotnisku w Pyżowicach, ale oni zbytnio się tym nie przejęli. A ta nadzwyczajna kontrola ma trwać do końca roku i tak jest na całej granicy w Polsce.

5 odpowiedzi na “055 Niespodziewany wyjazd”

No niestety taka jest smutna rzeczywistość. Kto do końca roku będzie wyjeżdżać to musi się liczyć z zaostrzoną kontrolą.

Odważna z Ciebie pani, że wybrałaś sobie akurat męża z Egiptu. Nie chcę Cię martwić, ale musisz przywyknąć do tego, że już zawsze będą Was czekać pewnego rodzaju niespodzianki. Taki niestety jest świat, że raczej utrudnia niż ułatwia ludziom życie. Cieszyć sie jednak trzeba, że wszelkie Wasze przygody kończą sie pozytywnie.

A wiesz mimo tych „niespodzianek” nie żałuję mojego wyboru. Wiem że będą utrudnienia, ale trzeba jakoś żyć, starać się żyć normalnie, choć nie ukrywam że nieraz jest ciężko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink