Kategorie
A co u nas?

08Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

Jakiś czas temu okazało się, że mamy problem z kaloryferem. Kiedy przykręcaliśmy do zera nie chciał się
wyłączyć i nadal był ciepły. Ta historia ciągnie się od jesieni bo przedtem przyszli robotnicy coś pomajstrowali,
stwierdzili że jakas część jest do wymiany obiecali przyjść tego samego dnia i tyle ich widzieliśmy.
No więc po kolejnym dzwonku przyszli znowu. Tym razem naprawili. Odsunęli szafę która im przeszkadzała,
a jest piekielnie ciężka. Kiedy poprosiliśmy żeby pomogli przysunąć ją na miejsce, stwierdzili że to

Jakiś czas temu okazało się, że mamy problem z kaloryferem. Kiedy przykręcaliśmy do zera nie chciał się
wyłączyć i nadal był ciepły. Ta historia ciągnie się od jesieni bo przedtem przyszli robotnicy coś pomajstrowali,
stwierdzili że jakas część jest do wymiany obiecali przyjść tego samego dnia i tyle ich widzieliśmy.
No więc po kolejnym dzwonku przyszli znowu. Tym razem naprawili. Odsunęli szafę która im przeszkadzała,
a jest piekielnie ciężka. Kiedy poprosiliśmy żeby pomogli przysunąć ją na miejsce, stwierdzili że to
do nich nie należy i poszli sobie. A tymczasem górna czesc szafy tak się obsunęła że to groziło upadkiem.
Przyszedł sąsiad, gdy poprosiliśmy o pomoc, stwierdził, że za ciężka i poszedl. Kiedy wyczerpaliśmy wszystkie
możliwości poproszenia kogokolwiek. Przyszła mi do głowy myśl, że zadzwonię do ojca Piotra który jest
proboszczem naszej parafii i przynajmniej spytam, co możemy zrobić w tej sytuacji, bo mąż sam nie da
rady tego przesuną. Ojciec piotr powiedział, żebyśmy się nie martwili i zobaczy co można zrobić. Około
piątej wieczorem zadzwonił i powiedział że jedzie do nas dwóch mlodych męzczyzn z naszej parafii i że
oni nam pomogą. I rzeczywiście, pomogli i w trójkę razem z męzem przesunęli szafę i górę skręcili na
nowo. W czasie rozmowy okazało się jeszcze że oni mnie pamiętają z widzenia i dali nam telefony i powiedzieli,
że gdybyśmy potrzebowali jakiejkolwiek pomocy czy przy remoncie czy pomocy w dojeździe do kościoła, żeby
mi było łatwiej z wózkiem to możemy na nich liczyć. Zresztą przy wejsciu do kościoła zawsze ktoś nam
bezinteresownie pomaga żeby te dwa trzy stopnie wciągnąc wózek do góry, bo z zabandażowanymi nogami nie
jestem w stanie wejść na góre. A szafa była naprawdę cięzka bo nawet słysząc jak rozmawialiśmy w trójkę
byli zmeczeni. Bogu dzięki że jeszcze są dobrzy ludzie na tym świecie.

W odpowiedzi na “08Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”

Wspaniała historia. Mi też często bezinteresownie pomagają. I dla takich chwil warto żyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink